piątek, 4 stycznia 2008

Obejrzane TOP 5

Oto moi Mili pierwsza odsłona najbardziej subiektywnego zestawienia najlepszych filmów roku. Nie tylko bazuję na wyłącznie moich doznaniach, to nawet nie kieruję się rocznikową datą premiery w kinie. Jedyny warunek by film był brany pod uwagę, data kalendarzowa seansu kinowego, podczas którego film obejrzałem po raz pierwszy. A więc zapraszam.


Wyróżnieni:
"GranatowyPrawieCzarny"
"Irina Palm"
"Whisky"


Wielka Piątka:

5.
"Święta Rodzina" - moje ulubione, czyli kino-latino. Debiut reżyserski, który (poza fabułą, zdjęciami i grą aktorską) szczególnie ujął mnie cytatem: "Jak to czy jest katoliczką. W Chile wszyscy są katolikami". Podstawcie sobie Polskę za nazwę tego latynoskiego kraju. Studium fałszu i płytkości relacji rodzinnych.

4. "Grind House vol 1. Death Proof" - za co tak kochamy Tarantino? Za mistrzowską zabawę konwencjami. Za rewelacyjną muzykę i bezwstydność w epatowaniu kiczem. Muszę mieć ten film na DVD.

3. "Cień"
- czyli El Custodio. Obraz dla fanów minimalizmu formy i małych-wielkich tragedii. Majstersztyk w odzwierciedleniu psychiki tych, których marzenia i ambicje są codziennie mieszane z błotem.

2. "Odgrobadogroba" - jazda obowiązkowa, dla tych, którzy zafascynowali się wyróżnionym "Granatowymprawieczarnym". Śmiech przez łzy w słowiańskim wydaniu. Aby wspierać naszych południowych braci.

1. "Mała Miss" - oj o tym filmie można pisać wypracowania. Klasyczny obraz drogi, na zawsze zajmie miejsce obok takich moich ulubieńców jak "Transamerica", "Exils", cz "Central do Brasil". Poza ponadczasową treścią, rewelacyjna rozrywka rodzinna (w Lunie bili brawo!).



Brak komentarzy: