wtorek, 8 stycznia 2008
"Karmel" - recenzja
Casting a sprawa libańska.
Layale jest piękna. Ma śniadą cerę, ogromne oczy i mały krzyżyk na odsłoniętym dekolcie, za którym oglądają się młodzi Libańczycy - są zbyt konserwatywni, by patrzeć się na biust. Pod tym przebraniem, wspomaganym skutecznie przez różową Nokię, kryje się pewien sekret. Dziewczyna zaprzedaje swoją wiarę, tradycję i naraża sie na ostracyzm społeczny kochając się w żonatym mężczyźnie. Wybiegając na każdy klakson, jak sprzedajna kobieta.
Jej koleżanki z salonu kosmetycznego to również wyzwolone libańskie kobiety. Tak jak Layale - na pozór. W tym dziwnym kraju o wielu twarzach każdy problem, uniwersalny bo tylko o takich mówi Nadine Labaki (reżyser i odtwórczyni głównej roli), jest dużo ostrzejszy, wyraźniejszy i bardziej absorbujący niż dla zachodnioeuropejskich rówieśniczek. Może to zasługa ostrego słońca, którego promienie kontrastują z mrocznymi cieniami, a może konserwatywnego społeczeństwa?
Nie zmienia to faktu, iż opowiadając o współczesnym, zwykłym Libanie, film jest równocześnie lekki i świeży. Rozkoszny w odbiorze. Kuszący i ponadczasowy jak piękno Libanek.
***
"Karmel - Caramel" Gutekfilm
Ocena: B
oficjalna strona
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz